|
|
Autor |
Wiadomość |
Marta18
Gość
|
Wysłany: Czw 22:35, 05 Cze 2008 Temat postu: Czy mam prawo nienawidzić? |
|
|
Parę pytań:
1. Czy jeżeli kogoś nienawidzę, to jest to moja wina? Nie ma we mnie miłości itd.? Zaznaczam, że powody są.
2. Moja mama nie widzi pewnych problemów i błędów nieodwracalnych w skutkach jakie popełnia (oczywiście nie przyjmuje tego do siebie). Czy jeżeli ja nie potrafię wybaczyć jej i paru innym domownikom, którzy zostają przez nią źle wychowywani (tzn. 'tłamszę' to w sobie, jestem niemiła, opryskliwa, złośliwa itd. bo wiem, że za chwilę sytuacją się powtórzy), to też moja wina? Czy powinnam o wszystkim zapominać co 5 minut i robić dobrą minę do złej gry?
3. Czy przebaczenie oznacza akceptację? Co mam zrobić, jeżeli coś jest złe, a mi każe się "być miłosierną"? Tylko że ta druga osoba, której mam przebaczać (konkretnie brat) ma wszystko gdzieś i kompletnie się nie stara. Moja mama natomiast twierdzi, że co ja mogę o tym wiedzieć, czy się stara czy nie. Jak tu wybaczAć skoro ktoś nie widzi problemu i nie wie tak naprawdę co ma mu się wybaczyć?
Pomocy! Z góry dziękuję.
P.S.
To nie jest zwykłe 'dojrzewanie'. Żyję w rodzinie patologicznej, i chyba tylko ja tego nie akceptuję. A jak zaczynam wytykać błędy, to mówią, że jestem idealna [ironicznie ] albo "droga wolna".
"Czuję się jak balon. Dotknij,a pęknę."
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kicy
Ksiądz Moderator
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:51, 14 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Znam wiele osób, które walczą o normalność. Żyją w rodzinach w których wszyscy piją, palą i się lenią a oni mimo to chcą sie wyrwać do normalności. Ciężka to walka. I długa droga.
Wybaczyć to wcale nie znaczy akceptować. Wybaczyć to kochać wymagająco. Bóg od nas wymaga a jednak nas kocha. Mógłby jednym gestem zlikwidować całe zło świata i uczynić nas bezwolnymi marionetkami, które mogą tylko robić dobrze. Ale człowiek o dobro sam powinien walczyć. Wtedy doceni swoją wypracowaną wolność.
Nie jest łatwo kochać najbliższych, którzy nas ranią. Od tych, którzy najwięcej nam są winni miłości otrzymujemy najwięcej ran. Trzeba głęboko się nawrócić, chociaż nie jest to proste i patrzeć na Boga, którego własne dzieci (wszak sam je stworzył) doprowadziły na krzyż i to właśnie za miłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|